Rzadko komentuję to, co mam na sobie. Żyjemy w świecie, gdzie nowe ubrania nie są tak szokujące jak w PRL-u. Pójście do sklepu i zapłacenie w kasie gotówką po czym dostanie do ręki ślicznej reklamóweczki nie jest czymś niezapominanym i rzadko spotykanym. Dziś jednak przedstawiam Wam moją ulubioną sukienkę, której chętnie nawet bym nie zdejmowała. Nigdy nie lubiłam sukienek i spódnic do kolan. W ostatnim czasie totalnie mi się to odmieniło. Jeszcze niedawno założenie długiej kiecy i okularów równało się z podupadłym gustem. A jednak jak człowiek może się mylić... A może się nie myliłam? Może po prostu się zmieniam... O ubraniach pisać nie lubię i nie potrafię. Możecie myśleć, że jestem monotematyczna, ale naprawdę ciężko mi się rozstać z niektórymi tematami. Na przykład z tym, jak bardzo kocham lato i jak bardzo się cieszę, że mogłam schować do szafy zimowe płaszcze! Codziennie przez okno obserwuję, jak małymi kroczkami przychodzi serwując pierwsze liście i kwitnące kwiaty. Nigdy nie umiem się z nim rozstać. Ono chyba ze mną też, bo nigdy nie odchodzi na zawsze...
płaszcz, szalik- lovelywholesale | sukienka- Reserved | torebka- www.kolorowy-sklep.pl | buty- New Balance (schaffashoes) | okulary- kodano | bransoletki- modotikon, NominaionItaly | zegarek- DanielWellington | pierścionek- pamiątka po babci | rajstopy- Gatta